poniedziałek, 1 czerwca 2015



Mam ogromną słabość do Harukiego Murakamiego. Przez ostatnie lata stał się zdecydowaniem moim ulubionym pisarzem. Jest dla mistrzem pióra, którego jeszcze żaden inny autor nie zrzucił w piedestału. Jego każda kolejna książka jest swoistą podróżą, z której czytelnik może wynieść wiele dobrego, o ile nie boi się chwili refleksji. Dokładnie tak samo jest z tą pozycją.



Szukając inspiracji, przed napisaniem recenzji spojrzałem na opis na tyle książki... nie czytajcie go! Popsujecie sobie zabawę. Jedyne co musicie wiedzieć o tej książce na wstępie to to, że kreci się w okół trójki bohaterów. Sumire - początkującej pisarce, która dopiero w wieku dwudziestu dwóch lat po raz pierwszy naprawdę się zakochuje i to w o siedemnaście lat starszej od niej Miu - bizneswoman skupiającej się na przemyśle winiarskim. Jest też nasz narrator, którego imienia nie poznajemy, dowiadujemy się tylko, że jest on nauczycielem szkolnym, który studiował z Sumire i darzy ją niesamowicie silnym uczuciem.


Ten "łańcuszek miłosny" to tylko pretekst do poruszenia wielu aspektów życia, które dotykają każdego człowieka.Haruki Murakami, jak to ma w zwyczaju, zasypuje nas masą pytań, lecz nie udziela na żadne jasnej odpowiedzi, po prostu zamiast tego dorzuca garść kolejnych myśli do refleksji. To czytelnik ma za zadanie się nad tym wszystkim zastanowić i udzielić odpowiedzi, tutaj nic nie dostajemy na tacy. Murakami daje nam tylko wskazówkę, a do prawdy musimy już dojść sami. Daje nam chwilę samotności, podczas której poznajemy samego siebie. Refleksji zdecydowanie pomaga styl pisania autora. Nigdzie się nie śpieszy, wręcz leniwie, niczym łódka płynąca przez spokojne morze, prowadzi nas przez fabułę. Każda chwila jest dobra do zatrzymania się, zastanowienia, Murakami czeka na nas cierpliwie. Bardzo delikatny ton jest jeszcze potęgowany przez oniryzm całej powieści. Świat rzeczywisty i surrealistyczny świat marzeń, snu, przeplatają się ze sobą i tworzą nieodzowną całość.
Każda z postaci różni się pod względem osobowości, rodzaju miłości. Przez całą książkę każde z nich próbuje odnaleźć samego siebie, zwalczyć swoje demony. Szukają w drugim człowieku miejsca dla siebie, ale czy to ma jakiś sens?

„Żaden człowiek nie powinien przejść przez życie, choć raz nie zaznawszy zdrowej, a nawet nudnej samotności na całkowitym odludziu. Choć raz powinien być zdany na samego siebie i poznać swą prawdziwą i ukrytą siłę."

Oczywiście nadal jest tu też miejsce dla wątków miłosnych, które jednak nie są tak nachalne. Po prostu wydają się naturalne, ludzkie. Z łatwością możemy uwierzyć, że dokładnie takie osoby mogły się w sobie zakochać i tak by przebiegał ich romans. Mam tu też pożądanie, które miesza się z miłością, albo w innym przypadku jest sposobem na poradzenie sobie z odrzuceniem. Najbardziej z tego wszystkie podobała mi się miłość narratora do Sumire. Miłość połączona z przyjaźnią, z którą strasznie trudno sobie poradzić szczególnie gdy druga osoba nie odwzajemnia tego pierwszego uczucia. On jednak wszystko tłumi w sobie i stara się być najlepszym tym czego potrzebuje Sumire, czyli przyjacielem.
Haruki Murakami wprowadził też elementy detektywistyczne. Więc dla każdego coś miłego.


„ Ostatecznie przypominamy samotne bryły metalu krążące po osobnych orbitach. Z oddali wyglądamy jak piękne spadające gwiazdy, które jednak w rzeczywistości są więzieniami, gdzie każda z nas tkwi zamknięta samotnie, zmierzając donikąd. Kiedy przecinają się orbity tych satelitów, możemy się spotkać. Może nawet otworzyć przed sobą serca. Ale tylko na krótką chwilę. Już w następnej pogrążamy się w absolutnej samotności. Dopóki nie spłoniemy i nie obrócimy się w nicość.” 

To słowa, które pojawiają się już na pierwszych stronach książki i świetnie opisują zarys tego co przed nami i jeden z kierunków interpretacji książki. Napisałem jeden, ponieważ ta książka ma w sobie tyle wątków i płaszczyzn, że nie zdziwiłbym się gdyby usłyszał, że to dzieło jest o zupełnie czymś innym. Każdy może z niej wyciągnąć coś dla siebie. Mam wrażenie, że to co wyniesiesz z tej książki zależy od wieku w jakim jesteś, doświadczeń, które miałaś/eś w życiu i od charakteru.
Zdaję sobie sprawę, że recenzja nie wyszła mi tak zgrabnie jak ją sobie wyobrażałem, ale ciągle w głowie mam burzę myśli po przeczytaniu "Sputnik Sweetheart". Jednocześnie nie chciałem wam zdradzać zbyt wiele, a to trudne przy takich lekturach. Ale samo to powinno być odpowiednią rekomendacją, że zdecydowanie warto sięgnąć po tę książkę.
Jeśli nie czytałaś/eś jeszcze żadnej książki Murakamiego, to tu możesz zacząć, bo w "Sputnik Sweetheart" jest wszystko to za co kocha się tego genialnego, japońskiego autora.
Za to ci, którzy już mają parę książek Harukiego za sobą, poczują się jak u siebie. 



Next
This is the most recent post.
Previous
Starszy post

2 komentarze:

  1. Mam tę książę na półce ponad rok i nadal po nią nie sięgnęłam. Jakoś tak nigdy nie miałam czasu dla swoich książek, zawsze to z biblioteki, a teraz gdy mam jakoś mi daleko do Murakamiego. Co chwila mam coś nowego, co muszę od razu przeczytać i serce mi się łamie, bo od dawna planowałam przeczytać książki japońskiego pisarza. :ccc
    Mam nadzieje, że przez Twoją recenzję zmotywuję się i przeczytam ^^

    Joy xx

    http://przez-zycie-z-ksiazkami.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie warto w końcu sięgnąć po tę książkę : ) U mnie też się długo kurzyła, ale to przez to, że sobie dawkuje Murakamiego, żebym później nie miał takiej sytuacji, że nie mam już co czytać jeśli chodzi o tego autora.
      Co do biblioteki, strasznie nie lubię wypożyczać książek. Zazwyczaj kończy się na tym, że po przeczytaniu chcę mieć tę książkę na półce!
      Mam nadzieję, że jakoś Cię przekonam do przeczytania. Murakami pisze wyjątkowe książki, których aż grzech nie znać, czy omijać. :)

      Usuń