Często spotykam się z sytuacją, gdy ktoś zapytany o literaturę japońską od razu odpowiada „Haruki Murakami!” i nie potrafi wymienić nikogo innego. Zazwyczaj tłumaczy się to tym, że książki azjatyckie są niezrozumiałe dla europejskich czytelników, nie tyle chodzi o język co o mentalność i różnice kulturowe. Sądzi się, że tylko Pan Murakami umie w odpowiedni sposób przedstawić historię, by dotarła do wszystkich osób. Ale czy naprawdę tylko on opanował tę sztukę? Dziś chciałbym zmierzyć się z tym tematem i przedstawić Wam książkę Taichi Yamady „Obcy”.
Głównym bohaterem książki jest Hideo Harada, scenarzysta telewizyjny, który przeżywa w swoim życiu moment samotności. Niedawno rozwiódł się z żoną. Jego kontakty z dzieckiem uległy pogorszeniu. Do tego z trudem przychodzi mu pisanie scenariuszy. Jakby tego było mało najlepszy przyjaciel Harady, producent telewizyjny, oznajmia mu, że spotyka się z jego byłą żoną, przez co nie mogą już razem pracować. Wszystkie te wydarzenia skutkują podróżą głównego bohatera do dzielnicy Asakusa, w której dorastał. Wspomina w niej czasy dzieciństwa i zauważa jak ta cześć Tokio się zmieniła, lecz nie do końca. Podczas podróży spotyka parę ludzi, którzy do złudzenia przypominają mu jego rodziców. Jest tylko jeden problem... jego rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Zaczyna się z nimi spotykać i balansować na granicy dwóch światów. A może Harada nie wytrzymuje psychicznie
samotności i umysł płata mu figle?
O tym przekonacie się już sami.
Główny bohater nie jest niestety zbyt interesujący, ale trzeba przyznać, że wątek jego samotności jest niezwykle ciekawy. Szczególnie aspekt, w którym Harada wspomina czasy dzieciństwa, w których nie doznał odpowiedniej dla dziecka opieki i bezpieczeństwa. Lecz gdy spotyka ludzi podobnych do jego rodziców, to wszystko odżywa.
Wciągająca jest też sama historia. Aż do samego końca nie wiemy kim są „rodzice” Harady, których spotyka w Asakusa. Czy są prawdziwi, czy powinien się z nimi spotykać? Lecz bohater coraz częściej się z nimi spotyka i przedstawia nam przy tym swoje wątpliwości ale również i radość ze spędzonego czasu. Odkrycie prawdy na ten temat okazuje się zaskakujące i satysfakcjonujące.
„Obcy” to książka, która bez problemowo trafi do świadomości europejskiego czytelnika, zapewniając mu krótką, ciekawą i wciągającą historię ze świetnym finałem.
Moja przygoda z Murakamim zakończyła się dawno temu po "Norwegian Wood" i nie umiem wrócić... Ale Abe Kobo bardzo lubię :) i jeszcze Yoshimoto Banana też mi się podobał. A baśnie japońskie to już w ogóle jest szał <3
OdpowiedzUsuńNiemniej, "Obcy" wydaje mi się przejmująco japoński (samotność!) i na pewno sięgnę, jak tylko natrafię na moim bukowym szlaku.
Pozdrawiam i trzymam kciuki za blog!
Olga
Moja przygoda z Murakamim zaczęła się od "Po Zmierzchu", a przy "Norwegian Wood" mnie po prostu oczarował, to chyba moja ulubiona książka z jego kolekcji. Miejscami depresyjna, ale zmuszała do refleksji. :)
OdpowiedzUsuńYoshimoto mam jedną książkę na półce, "Tsugumi", ale jeszcze nie miałem okazji przeczytać.
Sięgaj, sięgaj i zachęcam do wyrażenia później swojej opinii na jej temat, bo wiem, że po internecie krąży wiele zupełnie różnych recenzji. Ale mam nadzieję, że Tobie się spodoba :)
Dziękuję bardzo i pozdrawiam :)
Zapewne pomyślisz, że jestem całkowitą ignorantką. Nie czytałam jeszcze żadnej książki z literatury japońskiej. Muszę to szybko nadrobić.
OdpowiedzUsuńAga CM oczywiście, że nie uznam Cię za ignorantkę. Samo to, że chcesz jednak nadrobić wyklucza Cię z bycia ignorantką. :)
OdpowiedzUsuńNa wszystko znajdzie się czas. Warto sięgnąć po jakąś pozycję japońskiego twórcy by chociaż zapoznać się z tym czym różni się literatura europejska od tej azjatyckiej.