sobota, 13 grudnia 2014

House of Card - czyli serial nie tylko dla fanów politycznych przekrętów.

Frank Underwood(Kevin Spacey) jest senatorem Stanów Zjednoczonych. Dzięki swoim wpływom, pomaga Garrettowi Walkerowi(Micheal Gill) w zdobyciu stanowiska prezydenta. Oczywiście, jak to w życiu, nie ma nic za darmo, w zamian za pomoc, przyszły prezydent obiecuje Frankowi tytuł Sekretarza Stanu. Lecz jak to w polityce bywa, obietnice to tylko obietnice, rzadko kiedy są spełniane. Oszukany senator przyjmuję te decyzję z powagą, lecz to tylko pozory. W jego umyśle już zaczyna się kształtować plan, który zakłada zemszczenie się na prezydencie i przejęcie jego stanowiska.
Długo zabierałem się tego obejrzenia tego serialu. Wszędzie słyszałem pozytywne opinie, ale odstraszała mnie cała ta polityczna otoczka. Mam dość spierania się polityków w prawdziwym życiu, po co miałbym oglądać ich jeszcze tutaj? Jednak ugiąłem się, obejrzałem pierwszy odcinek, potem drugi, nim się obejrzałem skończyłem pierwszy sezon. Nie sądziłem, że polityczne intrygi mogą tak wciągnąć!

Zacznę od najsilniejszego elementu całego serialu, czyli głównego bohatera. Frank Underwood jest bezwzględnym politykiem, który nie cofnie się przed niczym by osiągnąć swój cel. Będzie wykorzystywał ludzi(nawet najbliższych),  niszczył życia ludzi, którzy mu się sprzeciwili i dopuszczał się innych czynów, które są uważane za ohydne zagrania. Frankowi nie zależy na pieniądzach, to człowiek uzależniony od władzy, który czerpie z niej ogromną przyjemność.
Kevin Spacey jako Frank Underwood jest fenomenalny! Jego gra aktorska jest niesamowicie przekonująca, świetnie oddaje przebiegłość, spryt i bezwzględność głównego bohatera. Można powiedzieć, że zagrał tutaj dwie role, polityka i zwykłego człowieka. Ponieważ widzimy relacje Franka z jego żoną, kochanką, przyjaciółmi, towarzyszymy mu w chwilach słabości i planowania kolejnych ruchów. Z drugiej strony mamy opanowanego polityka, który nie pozwala po sobie poznać co tak naprawdę myśli, zakłada maskę, za którą chowa się bardzo dobrze.
Niezwykłością głównego bohatera jest też to, że mimo tych wszystkich negatywnych cech i okropnych  czynów, dalej da się lubić. Nie jestem fanem czarnych charakterów, ale tu autentycznie kibicuje Franowi i przeżywam razem z nim chwile zwątpienia czy przegranej.
Jak wspominałem, to serial nie tylko dla fanów politycznych przekrętów. To raczej serial o ludziach, szczególnie pierwszy sezon. Obserwujemy małżeństwo państwa Underwood, w którym ogromne znaczenie ma kariera i zobaczymy jaki ma wpływ na ich relacje. Warto tu wspomnieć o żonie Franka, Claire(Robin Wright) która jest silną kobietą, wspierającą swojego męża w jego politycznych zagrywkach. Możecie sobie wyobrazić jak silny charakter musi mieć ktoś by być z taką osobą jak Frank Underwood. Świetnym momentem jest odcinek, w którym dowiadujemy się za co Claire kocha swojego męża i czemu z nim jest, ale tę przyjemność zostawię wam do sprawdzenia.
Mamy tu także wątek dziennikarski. Frank wdaje się w romans z reporterką Zoe Barnes(Kate Mara) przy okazji wdają się w układ. Senator od czasu do czasu podrzuca Zoe materiały, o których ma napisać, to cześć jego politycznej gry, do której wykorzystuje gazetę.
Jest też wątek Kongresmena Petera Russo. To jeden z niewielu polityków, który jest uczciwy i stara się pomóc ludziom, niestety przez swoje problemy z alkohole zostaje zaszantażowany i wykorzystany przez Franka w jego politycznej grze. Mamy tutaj dramat człowieka, który jest zmuszany do robienia rzeczy, które kłócą się z jego sumieniem.
Drugi sezon serialu jest zdecydowanie bardziej polityczny, Frank robi się coraz bardziej bezwzględny, a jego gra toczy się coraz szybciej. Dla nie lubiących polityki zagęszczenie polityczne może być tu zbyt wielkie, ale i tak warto obejrzeć, ponieważ nadal znajdziemy tu wyżej wspomniane wątki.

House of Cards to świetna intryga z ciekawymi postaciami, które na długo zapadną wam w pamięć. Będziecie obserwować upadki i awanse polityków, dramaty ludzkie. Będziecie zaskoczeni zakrętami fabularnymi i nieprzewidywalnymi zachowaniami Franka.
Zapraszam do obejrzenia serialu, bo zwyczajnie warto i pamiętajcie, nie bójcie się politycznej otoczki, tak jak ja.

3 komentarze:

  1. To ja już wiem, co mój maż znajdzie pod choinka;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na pewno będzie zadowolony. :) Tylko pozazdrościć żony, która sprawia takie prezenty.

      Usuń
  2. Wiesz jak jest, maż dostanie, to z żona obejrzy;-)

    OdpowiedzUsuń