niedziela, 7 grudnia 2014

Uważasz, że powieści historyczno-wojenne  to nie twoje klimaty? Lepiej przemyśl to jeszcze raz czytając pierwszy tom "Parabellum" Remigiusza Mroza, który skutecznie wybije ci z głowy niechęć do tego typu książek.

Akcja książki rozpoczyna się w sierpniu 1939r. Zostajemy wprowadzeni w historię dwóch braci. Starszy z nich, Bronisław jest sierżantem stacjonującym pod granicą rumuńską. Jego porywcza natura zapewniła mu nie lada problem. W przypływie agresji pobił swojego przełożonego, chorążego Chwieduszko. Sąd polowy miał jak w banku.
W tym samym czasie jego młodszy brat, Stanisław, student medycyny, ma inne rozterki. Całą jego uwagę pochłaniają zaręczyny. Nie byłoby tu nic do zamartwiania się gdyby nie to, że jego wybranka jest Żydówką, a ta informacje, lekko mówiąc, nie zadowoliłaby jego ojca.
1 września wszystko przestaje być ważne, a głównym zmartwieniem stają się armie nacierające z dwóch frontów.

Tu zakończę przedstawianie fabuły, ponieważ ujawnienie każdej następnej informacji na jej temat byłby grzechem, a dzieje się wiele. Historia dwóch braci wciąga już od pierwszych stron i nie daje odejść od książki nawet jakby się bardzo chciało. Mi się jakimś cudem udało. Bo widzicie, mam pewien problem z Remigiuszem Mrozem. Moja pierwsza styczność z jego tekstami miała miejsce na blogu autora. Po przeczytaniu paru postów... byłem zachwycony językiem i lekkością pióra tego pana, a przez myśl przechodziło mi tylko jedno: "Kurcze! Muszę sięgnąć po jego książkę!" I oto jestem, tu powraca moja fascynacja stylem pana Mroza, który pisze tak świetnie, że aż nie chcę skończyć czytać jego książki. Właśnie taki problem spotkał mnie przy lekturze "Parabellum", z jednej strony chciałem przeczytać ją jak najszybciej by wiedzieć co się dalej stanie, a z drugiej chciałem się cieszyć jak najdłużej tym cudownie napisanym tekstem.

Ale nie bójcie się, ta książka ma o wiele więcej do zaoferowania niż pięknie złożone słowa. Posiada ciekawych bohaterów, którzy są przede wszystkim wiarygodni, tu nie ma miejsca dla kuloodpornych Rambo w lśniących hełmach, dla których wojna to chleb powszedni. Każda z postaci jest niejednowymiarowa, każda ma swój własny, wyjątkowy charakter. Moją ulubienicą stała się Maria, narzeczona Staszka, która w trudnych sytuacjach potrafi zachować zimną krew mimo, że od środka pożerają ją nerwy. Na uznanie zasługuje też Kapitan Leitner, honorowy Niemiec, który mimo swojej nieukrywanej fascynacji Hitlerem, potrafi z szacunkiem odnosić się do podbijanych ziem. Ma swój własny kodeks moralny i co ciekawsze, nie uznaje czegoś takiego jak "rasa panów" i "rasa podludzi". Uważa, że to nie pochodzenia, a czyny i inteligencja świadczy o człowieku. Poza tym to właśnie z jego oczy mamy pogląd na wydarzenia z drugiej strony barykady, co jest kolejny plusem książki, ponieważ nieczęsto mamy okazję poznać II Wojnę Światową od strony agresora.

"Parabellum" samo w sobie nie jest typowo historyczno-wojenne, to raczej książka przygodowa. Nawet jeśli pogubicie się w nazewnictwu niemieckich żołnierzy to autor przychodzi z pomocą, serwując na początku książki tabelkę z rangami SS i Wehrmachtu oraz z polskimi odpowiednikami. Fani historii i klimatów wojennych nie uciekajcie! Pan Mróz i dla was ma coś dobrego, gdyż stara się o wszelkie zgodności historyczne. Ba, nawet przeniósł do książki jedna z warszawskich kawiarni. Na samym końcu podaje sporo źródeł, z których czerpał informacje i przedstawia kilka swoich inspiracji.

Dodajmy do tego humor, który pojawia się w książce rzadko, ale jak już się pojawi, to możecie być pewni zaśmiejecie się do książki, mimo że to powieść o niezbyt zabawnej rzeczy, jaka jest wojna.
Jeśli zmieszamy wszystkie składniki, powstanie nam świetny scenariusz na film. Aż się dziwię, że żaden z filmowców jeszcze nie zainteresował się tą powieścią.

Akcja pędzi jak pocisk wystrzelony z parabellum i nie zwalnia ani chwili, by zakończyć swój lot z wielkim uderzeniem. To jest jeden z tych wystrzałów po których czekasz tylko na kolejny.
Sam autor pożegnał nas zdaniem "...bo najlepsze dopiero przed nami."
Ja wierzę autorowi i biorę się właśnie za czytanie kolejnego tomu. Jeśli będzie równie świetny jak ten, to szykuje nam się niesamowity cykl. Autor już pracuje nad kolejnymi częściami "Parabellum"
Zapraszam do czytania i polecam!


Mała ciekawostka, "parabellum" pochodzi od nazwy niemieckiego pistoletu P08 Parabellum, która powstała od łacińskiego powiedzenia "si vis pacem, para bellum", czyli: "jeśli chcesz pokoju, przygotowuj wojnę".

Zapraszam na bloga Remigiusza Mroza, nad którym tak się zachwycam: http://blog.remigiuszmroz.pl/

2 komentarze:

  1. Jesteś kolejną osobą, która wyraża zachwyt nad książkami Mroza. Trochę nie moja tematyka, ale może warto dać szansę nowym gatunkom?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Skoro tyle osób Ci poleca, to musisz się ugiąć i przeczytać :) Zdecydowanie warto dać szansę. Jak wspomniałem to raczej książka przygodowa, której jedną z większych części są sami bohaterowie, którzy są cudownie wykreowanie.
      Nie zastanawiaj się więcej, biegnij do sklepu, kup Parabellum, wróć do domu, zaparz sobie herbatke, wskocz pod kocyk i baw się dobrze przy tej książce :)

      Usuń